Śladami „Kamieni na szaniec” – wyprawa, która zostaje w sercu
W lutym 2025 roku klasy ósme naszej szkoły wyruszyły na wyjątkową wycieczkę edukacyjną po Warszawie, zorganizowaną pod przewodnim hasłem: „Śladami lektury Kamienie na szaniec”. Klasa 8b - 21 lutego, a 8a - tydzień później, 28 lutego. Choć podróżowaliśmy w różnych terminach, program był identyczny – bogaty, wzruszający i pełen refleksji. Była to nie tylko szkolna wyprawa, ale przede wszystkim spotkanie z historią, która wydarzyła się naprawdę, i której bohaterowie byli niemal w naszym wieku.
Pierwszym punktem programu było Liceum Batorego – szkoła, do której uczęszczali Zośka, Rudy i Alek. Weszliśmy tam trochę onieśmieleni, bo przecież za chwilę sami będziemy wybierać swoje licea, a Batory to jedno z tych „wielkich” miejsc. Dwie sympatyczne licealistki oprowadziły nas po szkole, opowiadając nie tylko o codziennym życiu uczniów, ale też o tym, jak wojna odcisnęła swoje piętno na jej murach. Zobaczyliśmy dwa kamienie, na których Alek we własnej osobie napisał znak Polski walczącej. Następnie, w szkolnym muzeum obejrzeliśmy prezentację o Akcji pod Arsenałem, co pozwoliło nam lepiej przygotować się do dalszej części dnia. Zobaczyliśmy również tablicę poświęconą uczniom i nauczycielom Batorego, którzy zginęli podczas wojny – to poruszający moment.
Z Batorego udaliśmy się do Mauzoleum Walki i Męczeństwa w Alejach Szucha. W czasie niemieckiej okupacji była to siedziba gestapo. To właśnie tutaj przesłuchiwano i torturowano Rudego po jego aresztowaniu. Przeszliśmy przez cele i korytarze, w tym przez słynną „celę tramwaj” – nazwę zawdzięcza temu, że więźniowie siedzieli w niej wzdłuż ścian jak w wagonie tramwaju. To miejsce jest naznaczone bólem, cierpieniem, krzywdą, niesprawiedliwością, ale też heroizmem i odwagą. Najbardziej zapadł mi w pamięć napis wyryty przez więźnia: „Łatwo mówić o ojczyźnie, trudniej dla niej pracować, jeszcze trudniej umrzeć, a najtrudniej cierpieć.” Długo o nim myślałam.
Następnie przejechaliśmy pod Pomnik Powstania Warszawskiego, mijając po drodze Pałac Staszica i pomnik Kopernika. Pani przewodnik opowiedziała nam wtedy o działaniach Małego Sabotażu, w które szczególnie angażował się Alek. To właśnie on brał udział w akcji odkręcenia niemieckiej tablicy z pomnika Kopernika i przywrócenia na nim polskiego napisu. Takie gesty może wydają się małe, ale w rzeczywistości były ogromnym znakiem oporu, nadziei i walki o godność.
Dotarliśmy wreszcie do miejsca Akcji pod Arsenałem, czyli jednej z najbardziej brawurowych operacji Szarych Szeregów, podczas której koledzy odbili Rudego z rąk gestapo. Patrząc na to miejsce, znane wcześniej tylko z lektury, mogliśmy sobie lepiej wyobrazić dramatyzm tamtych chwil. Nieopodal znajduje się również pomnik jednej z najważniejszych bram getta warszawskiego, za którą rozpoczęło się powstanie w getcie – oba miejsca razem tworzą opowieść o zniszczeniu, ale też o odwadze i solidarności.
Wizyta w Muzeum Więzienia Pawiak zrobiła na nas duże wrażenie. To tu podczas wojny więziono tysiące Polaków – członków ruchu oporu, inteligencję, ludzi zupełnie niewinnych. Zobaczyliśmy twarze zamordowanych, ich osobiste rzeczy, poznaliśmy rytm dnia więźnia. Słuchowiska z relacjami i grypsami wciągały nas w tamten świat – zimny, brutalny, ale pełen hartu ducha. Szczególnie mocno zapamiętałam jedno przesłanie: że wolność nie jest dana raz na zawsze. Trzeba ją pielęgnować i czasem – niestety – również za nią cierpieć. Bo tam, gdzie jest prawdziwa wolność, tam rodzi się odpowiedzialność, szacunek i wspólnota.
Ostatnim punktem naszej podróży był Cmentarz Wojskowy na Powązkach, a dokładnie słynna kwatera Białych Krzyży. To tam pochowani zostali Zośka, Alek i Rudy. Obok nich – grób Aleksandra Kamińskiego, autora książki, i Stanisława Broniewskiego „Orszy”, jednego z przywódców Szarych Szeregów. Deszcz przeplatał się ze słońcem, trochę jak w życiu – chwilami było pięknie, chwilami trudno. Idąc między grobami, uświadomiliśmy sobie, że ci, którzy tu spoczywają, byli w naszym wieku. Ich młodość została zatrzymana w czasie. My żyjemy, mamy plany, śmiejemy się, piszemy sprawdziany i wybieramy licea. A oni już niczego nie zrobią. I to chyba najbardziej boli – że totalitaryzm odebrał im szansę na dorosłość.
To była trudna wycieczka – emocjonalnie i intelektualnie, ale niezwykle potrzebna. Pokazała nam, czym jest prawdziwe poświęcenie, co znaczy walczyć o coś większego niż własna wygoda. I że wolność, choć często niewidzialna, jest bezcenna. Czasem trzeba dla niej cierpieć, a nawet złożyć najwyższą ofiarę. Ale właśnie dzięki takim ludziom jak Rudy, Zośka i Alek – my dziś możemy być sobą, żyć w pokoju i uczyć się z historii tego, co naprawdę ważne.
Autorka tekstu Justyna kl.8a
























